niedziela, 25 sierpnia 2013

Reaktywacja i Kazimierz Dolny.

Powróciłem! Udało się. Wkurzyłem się ponieważ zapowiadał się kolejny słoneczny weekend i postanowiłem nie czekać na naprawę mojej nieszczęsnej kurtki Macny tylko kupiłem nową. tym razem letnią kurtkę - Seca Vented. Zawsze druga przewiewna kurtka się przyda na lato. a ja będę mógł wreszcie pojeździć. Zauważyłem również, że skończył mi się przegląd 1 sierpnia więc zaraz po zakupie kurtki odpaliłem suke i pojechaliśmy na przegląd. Oczywiście sprawdziłem wszystkie żarówki czy się świecą, ale zapomniałem o postojówce, która oczywiście była spalona i Pan coś pokręcił nosem, że łańcuch można by było naciągnąć. Pieczątka przybita i można wreszcie jechać.

Miałem pojechać w bieszczady na weekend, ale zmieniłem plany. bo zanim załatwiłem wszystko to była już 12 i odpuściłem wycieczkę. Po południu przejechałem się na Marywilską na zawody gymkhany http://www.gymkhanapolska.pl, oraz pokręciłem się po wawie.

Na niedzielę wymyśliłem obiad w Kazimierzu Dolnym. Jak wymyśliłem tak też uczyniłem. Przed 11 wsiadłem na moto i pojechałem DK 801 przez Wilgę, Maciejowice, Dęblin i Puławy do Kazimierza Dolnego. Okazało się że moja kurtka jest bardzo przewiewna i było mi zimno mimo tego, że miałem cienki polar pod kurtką i słońce świeciło, więc wpiąłem membranę przeciwdeszczową.Ten zabieg bardzo pomógł i dalej już w miarę ciepłych warunkach dojechałem do Kazimierza. Przez chwilę poczułem się prawie jak w bieszczadach. Super widoki, oraz pagórki.  Po drodze zatrzymałem się raz wpiąć membranę, a drugi raz na krótką sesję foto. Na rynku w Kazimierzu mnóstwo ludzi więc nawet nie chciało się się wyjmować aparatu i sporo motocyklistów. Postawiłem suzuke obok innych motocykli i wmieszałem się w tłum. Pokręciłem się chwilę z kurtką i kaskiem w ręku oraz tankbagiem na plecach, usiadłem coś zjeść. Aaa następny zakup - kufer centralny!!!! Na rynku mnóstwo ludzi oraz cyganów którzy chcą od człowieka wyciągnąć kasę, ale ich olewałem. Zjadłem marnej jakości pizzę, wypiłem kawę, kupiłem na wynos piwo Kazimierskie  i czas się zwijać.  W Puławach przerwa na tankowanie i do wawy. W drodze powrotnej w okolicach Wilgi zaczęła mnie strasznie boleć dupa, a  że tam ładne okolice więc stanąłem na poboczu, pokręciłem się chwilę z aparatem i rozprostowałem kości. Wsiadłem na moto i dalej już bez przystanku dotarłem do domu. Przez chwilę na ogonie siedział mi jakiś HD, ale poźńiej odbił na Grojec, a ja pojechałem prosto.

Trasa fajna, a okolice Kazimierza bardzo ładne. Będę musiał pojechać tan na dłużej i pokręcić się po okolicy.














\