poniedziałek, 23 września 2013

Dalej po mazowszu.

W sobotę pogoda była niezła (nie padało i czasami przebijało się słońce) więc zamiast grać w GTA V postanowiłem się przejechać kawałek. Było koło 13 jak wpadłem na ten genialny pomysł. Plan był do Pułtuska i z powrotem. W Legionowie remontują drogę i była z frezowana więc przyjemność żadna i jakiś fiut w korku dwa razy zajechał mi drogę, ale wyprzedziłem go i pojechałem. W końcu mam dwa koła a mnie cztery :). W Pułtusku miałem zawrócić jak pisałem wyżej, ale dobrze mi się jechało, słońce świeciło więc zatankowałem batonika na stacji benzynowej i w drogę. Dalej pojechałem przez Różan (bardzo ładne miejsce. Narew bardzo ładnie się kręci. Będę musiał kiedyś tam jeszcze wrócić pokręcić się po okolicznych wioskach) i dalej na Ostrów Mazowiecką. Droga prosta ale i pusta, wiodąca przez bardzo ładne lasy. Za Różanem spadło parę kropli deszczu i zaszło słońce i zrobiło  się zimno i nieźle zmarzłem. Nie wiedziałem już jak się schować za szybą. Z Ostrowi Maz. był plan pojechać na Mińsk Mazowiecki i dopiero do Warszawy, ale widząc chmury za sobą  postanowiłem spróbować swoich sił na drodze ekspresowej. I tak odbiłem na DK8, trochę powyprzedzałem TIRy (żadna przyjemność, ale kolejne doświadczenie), a dalej na S8 już wyszło słońce i zatrzymałem się tylko na tankowanie i dalej w prosto do wawy. Jak skończyło mi się paliwo po przełączeniu na rezerwę suzuka zapaliła za 4 razem. Już myślałem, że coś się stało. Na S8 ruch był już mniejszy jak na jedno pasmówce i fajnie się jechało. W garażu jeszcze smarowanie łańcucha i kąpiel i obiadek koło 17 w domu.

Już wiem, że na następne wyjazdy jak jest około 15 stopni trzeba będzie zakładać bieliznę termiczną, a nowe rękawiczki są na prawdę ciepłe. aż spociły mi się w nich łapy i wreszcie muszę kupić gacie. Już nie mam pomysłu na wycieczki po mazowszu, więc nie ma co się dygać i trzeba zacząć dalej jeździć. Jak pogoda pozwoli w planie  do zwiedzenia okolice Siemiatycz i może wreszcie Lubelskie.

Trasa.


piątek, 20 września 2013

Weekendowe szlajanie się.

Stało się! 6 października odzyskałem moją kurtkę Macnę Geo. Po paru tygodniach kurteczka została naprawiona. Miałem plan solidnie ich tam zjebać, ale czemu jest winien łepek w sklepie, a i tak miałem wrażenie, że on nie wie do końca co on tam robi. Na szczęście po kurtkę wybrałem się na motocyklu, bo był to piątek po południu, słońce grzało więc i cała wawa stała w korku, więc była lekcja jazdy pomiędzy samochodami w korku. Ponieważ jestem zmarzluch letnia kurtka od razu wylądowała w plecaku przytroczonym siatką z tyłu. Nawet niezły patent na przewożenie bagażu.  Niestety na weekend już miałem plany nie związane z motocyklem. W następny weekend napalony jak szczerbaty na suchary w sobotę pojeździłem po wawie i okazało się, że w moich rękawiczkach Modeki już marzną mi łapy więc podjechałem do motoristy i zaopatrzyłem się w nowe zimowe rękawiczki Alpinestars Overland Drystar. Rzeczywiście są bardzo ciepłe i mają membranę więc w razie deszczu nie powinny przemakać. Trochę dziwnie się jeździ w tak grubych rękawicach ale z czasem się już na to nie zwraca uwagi.
W niedzielę pogoda była nie pewna, ale pogody się nie bałem, i nie bardzo miałem pomysł gdzie jechać, więc pojechałem na działkę. Oto krótki (nie taki krótki, bo 20 minutowy) filmik z tej wycieczki.



W tym sezonie chyba już nie pojadę nigdzie dalej. A miałem ambitne plany na Bieszczady, czy nad morze. Mam na myśli kilku dniowe wyjazdy, ale w okół komina jak tylko pogoda pozwoli będę jeździł i będę nagrywał filmiki.  Cóż w następnym, sezonie trzeba będzie nadrobić. W końcu to pierwszy sezon.