Pogoda była niezła. Nie padało więc pora odkurzyć suzukę zwłaszcza, że to już końcówka sezonu. Nie bardzo już miałem pomysł gdzie jechać więc postanowiłem przejechać się po pod warszawskich miasteczkach i dalej omijając główne trasy. I tak z wawy pojechałem przez Rembertów, Wołomin i Zielonkę i dalej do Wołomina. Za WWL pojehałem prosto przez wioski prosto do Jadowa. Za Jadowem miałem pojechać dalej przez małe miejscowości, ale oczywiście pokręciłem drogę. Skręciłęm w lewo i na chwile zajechałem do Łochowa gdzie zawróciłem i z DK50 odbiłem w pierwszą nadająca się do jazdy (czyt. nie polną) drogę i dalej przez małe wioski przejechałem do Liwa. W Liwie nie bardzo miałem pomysł gdzie dalej jechać więc dalej pojechałem znaną mi trasą 697 przez Grębków do Kałuszyna. Dalej według zasady omijania głównych ścieżek odbiłem przez wsie do Mrozów i dalej już nie raz pokonywaną trasą na działkę dojechałem do Mińska Mazowieckiego. W Mińsku już nie chciało mi się kombinować i DK2 wróciłem do domu.
W małych wioskach nie obyło się bez spojrzeń przechodniów zwłaszcza jak się jedzie z kamerą na głowie to ludzie się oglądają.
Wyświetl większą mapę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz